Witajcie
wszyscy alergicy (i nie tylko) ;)
Jak po tytule możecie się domyślić postanowiłam opisać
wam moją historię z Atopowym Zapaleniem Skóry. Jest to termin bardzo
"trendy" i na czasie. Mam wrażenie, że został wymyślony przez lekarzy
tylko po to aby uspokoić pacjenta. Atopowy znaczy nie mniej nie więcej
"nieznanego pochodzenia". Okej, czyli mam zapalenie skóry nieznanego
pochodzenia, zdecydowanie wiele to wyjaśnia :)
Zacznijmy od początku. Jak byłam malutka (3-6 lat)
chorowałam na AZS, które wtedy nazywano wysypką. Mama smarowała mnie maściami i
pilnowała, jak sądzę, kuracji zaleconych przez lekarzy. Potem wysypki zniknęły
i zaczęłam mieć problemy z suchym kaszlem, dusznościami i niezdolnością do
wykonywania ćwiczeń. Swoją drogą bardzo przytyłam. Często dostawałam
"zadyszki" i myślałam, że to przez wagę. W szkole podstawowej oraz
gimnazjum bardzo często chorowałam na zapalenie oskrzeli, nawet kilka razy do
roku. Później okazało się, że to moje nieszczęsne zapalenie oskrzeli było nie
leczoną astmą z okresami zaostrzenia. Jak to wszystko piszę to brzmi jak jakiś
koszmar. Na szczęście jak byłam mała w ogóle nie postrzegałam tych problemów
jako chorobę. Wstydziłam się tego, że nie daję rady biegać, czy wchodzić pod
górę, ale wszystko zwalałam na wagę. Przez wiele lat nie widziałam związku
między astmą, AZS oraz alergiami pokarmowymi. Szczerze to powinni widzieć to
lekarze, ale skoro nikt ze mną nie przeprowadził wywiadu lekarskiego z pełną
historią to kto mógł połączyć kropki? Mineło kilka lat, pojawiło się wiele
nowych objawów: chroniczne zmęczenie, niedoczynność tarczycy, insulinooporność,
bóle głowy, brak koncentracji, “mgliste” myślenie, bardzo obniżony nastrój –
depresyjność.
Zaczęłam studia z żywienia człowieka. Powolutku moja wiedza rosła. Zaczełam
pracować w gabinecie dietetycznym i odkryłam swoją pasję i powołanie. Chciałam
pomagać ludziom, jednak wiedza zdobyta na studiach to było za mało. Szkolenia,
książki, badania naukowe, powtórka z biochemi i fizjologii. I nagle mnie
dopadło atopowe zapalenie skóry. Z
początku nie wiedziałam co to jest i, że nie minie tak szybko jak miałam
nadzieję. W końcu trafiłam do Chorzowa do labolatorium przy odddziale
Immunologi oraz Alergologii dziecięcej (w tym miejscu chcę ogromnie podziękować
Pani Sylwi oraz Pani Iwonie), tam przeszłam szereg badań oraz kilku godzinną
rozmowę gdzie próbowałyśmy doszukać się przyczyny AZS. W głowie zaczęłam łączyć
kropki, obraz był coraz bardziej wyraźny. Wizyta u znanej Pani profesor
poskutkowała jedynie ostrzejszą terapią lekami. W końcu zaczęłam szukać metod
alternatywnych, ale tylko takich które mają sens naukowy. Zmiany diety tysiąc
razy ;) Aktualnie jestem w trakcie wegańskiego eksperymentu (głównie warzywa i
owoce oraz świeżo wyciskane soki). Niestety jeszcze nie udało mi się wyleczyć z
tego g#*!a, jednak liczę na znalezienie
skutecznego sposobu na opanowanie sytuacji.
Okropnie się rozpisałam. Oczywiście jest to skrót
mojej historii, była cała masa nieprzyjemnych sytuacji, wiele trudnych dni.
Mocno mnie to zachartowało, zdecydowanie zmieniło. Life’s hard and full of
zasadzkas. Na szczęście mam cudownego mężczyznę u swojego boku, który mnie
wspiera i pomaga niepoddawać się J za co ogromnie mu dziękuję :*
W drugiej części postaram się opisać w skrócie
podstawowe informacji na temat AZS oraz strony, na które warto zaglądnąć gdy
należy się do chorych J
Miłego
wieczoru wam wszystkim J
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz